Historia naszego regionu kryje wiele tajemnic. Niestety, wiele jego stron pozostanie nieprzeczytanych z różnych powodów. Jednak dobrze, że wciąż są ludzie, którzy krok po kroku zbierają informacje, żebyśmy chociaż wyjrzeli zza rogu historii i poznali tych, którzy byli jej twórcami.
W dniach 3-4 września w ramach projektu "Wirtualna podróż szlakiem rodu książęcego Sanguszków – otwieramy nowe stronice wspólnej ukraińsko polskiej historii", który jest realizowany przy wsparciu finansowym Unii Europejskiej w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska - Białoruś - Ukraina 2014-2020, promocyjne zwiedzanie miejsc objętych transgranicznym szlakiem turystycznym "Drogą książęcej rodziny Sanguszków”.
Trasa przebiega geograficznie na pograniczu polsko-ukraińskim: Łuck - Kowel - wieś Mylci (rejon Starowiżyński) - Kamin-Kashyrsky - wieś Yarevyshche (rejon Starowiżyński) - Włodzimierz-Wołyński - Włodawa - Kiyany - Lubartów - Rudno - Lublin - Kraśniczyn i Dub.
Całkowity koszt projektu wyniósł 44 750,68 euro, przy współfinansowaniu UE 40 271,14 euro. Partnerami projektu były NGO „Centrum Inicjatyw Regionalnych Wołynia” z ramienia Ukrainy oraz Stowarzyszenie Organów Samorządowych Euroregionu „Bug” z ramienia Polska.
"Ten projekt to kolejna karta w historii nie tylko naszej organizacji publicznej "Centrum Inicjatyw Regionalnych Wołynia", ale także regionu przygranicznego obejmującego Wołyń i Lubelszczyznę” - powiedziała kierownik projektu Natalia Królik. - Mamy spore doświadczenie w realizacji projektów gospodarczych i kulturalnych. Postanowiliśmy jednak spróbować swoich sił w kierunku historycznym, ponieważ jest wiele niezbadanych kart naszej wspólnej z Polakami historii. Dlatego postanowiliśmy zbadać rodzinę Sanguszki, która wniosła znaczący wkład w rozwój Wołynia i województwa Lubelskiego ”.
"Projekt ma na celu przyciągnięcie do naszego regionu jak największej liczby turystów krajowych i zagranicznych. W celu upowszechnienia informacji zorganizowano wycieczkę promocyjną - wyjaśnia dyrektor wykonawczy organizacji pozarządowej "Centrum Inicjatyw Regionalnych Wołynia” Oleg Szczerba. - Myślę, że ta trasa znajdzie koneserów wśród miłośników historii. Może pozwoli nam spojrzeć na nasze atrakcje turystyczne z nieco innej perspektywy ”.
"W ramach wycieczki musieliśmy zobaczyć zabytki Wołynia i Lublina” - powiedziała Pani Natalia. - Ale w związku z pandemią koronawirusa i kwarantanną plany musiały zostać skorygowane. Tak więc prawie jednocześnie z naszymi polskimi partnerami zwiedzamy zabytki: jesteśmy na terenie Wołynia, są na terenie Lubelszczyzny. A potem poprzez spotkanie online wymieniamy się wrażeniami i doświadczeniami ”.
IA Volyn News miało również okazję przemierzyć ścieżki słynnych książąt Sanguszków na Wołyniu.
Rozpoczęła się podróż z miasta Kowel kolejarze. Badacze twierdzą, że Kowel to starożytne miasto bezpośrednio połączone z Sanguszki. Niestety, żaden z zabytków związanych z tą książęcą rodziną nie zachował się tutaj. Chociaż istnieją historyczne dowody na to, że Sangushki posiadali Kowel, toczyły się długie spory o własność między różnymi gałęziami rodziny.
„W pierwszej połowie XVI wieku rodzina Sanguszków podzielona została na trzy linie: Kowel, Kashira i Nesukhoizh. Walka między przedstawicielami tych linii trwała do momentu, gdy królowa Bona, żona Zygmunta Starego, wymieniła dobytek z jednym z Sanguszki - powiedział ekspert projektu, badacz i dziennikarz Serhij Naumuk. - Wzięła w posiadanie Kowel i okoliczne wsie oraz Sanguszki - wiitowstwo w Łucku oraz dochody z niego i posiadłości na współczesnej Białorusi. W ten sposób przyszedł pokój. "
Następnym naszym przystankiem było miejsce szczególne dla wyznawców prawosławia - klasztor św. Mikołaja we wsi Miltsy w rejonie starowiży.
Klasztor witał podróżników wdzięczną ciszą, cichą modlitwą i aromatem niesamowicie pięknych róż. Wydaje się, że nawet klepsydra jest tu wyjątkowa - tak wypełniona czymś ważnym i niespiesznym. Mieszkańcy klasztoru również wydają się pełni szacunku i niespiesznie.
Kiedy idziesz do strzelistej dzwonnicy, gdzie dzwony są otwarte na wszystkie cztery wiatry, piękno, które ją otacza, zapiera dech w piersiach.
Hierodeacon Ignatius zgłosił się na ochotnika jako przewodnik. Mówi, że tego dnia ma takie posłuszeństwo.
„Pierwsza wzmianka o naszym klasztorze pochodzi z 1309 roku, choć nikt nie wie na pewno, od jak dawna funkcjonuje. Według legendy w 1240 roku w Verbce koło Kowlu mieszkali mnisi. Podczas najazdu mongolsko-tatarskiego wspięli się na rzekę Turia, aby ratować życie i tradycje klasztorne i zakochali się w tych miejscach. I według innej wersji dołączyli do tradycji monastycznej, która już tu była - powiedział nam Ignacy. „W XVI wieku założycielami klasztoru byli książęta Sanguszki i pomagali tym mnichom, którzy w tym czasie tu mieszkali”.
Kościół św. Mikołaja został zbudowany kosztem książąt Sanguszki.
„To najstarszy architektoniczny zabytek prawosławny w rejonie starowiży” - mówi Ignacy. - W 1542 r. Położono kamień, aw 1549 r. Kościół został całkowicie przewrócony. Został założony przez Fedora Andreevicha Sangushko.
W ołtarzu nadal znajduje się fresk przedstawiający Matkę Boską. Został przypadkowo odkryty pod koniec lat 90-tych podczas restauracji klasztoru przez mistrzów. Po tapicerowaniu starego tynku, w ołtarzu świątyni natrafili na stary malowidło ścienne, które znajdowało się w Górnym Miejscu. Według jednej wersji, gdy klasztor został zdobyty przez unitów, jeden z sympatyzujących z prawosławnymi zbudował niszę z freskiem.
W 1947 roku klasztor został przekształcony w szkołę zawodową, aw kościele Przemienienia Pańskiego, zbudowanym w XIX wieku, działa klub. Następnie klasztor został przekształcony w pensjonat dla osób starszych. W świątyni Mikołaja zaaranżowano jadalnię.
„Cóż, możemy ci przynajmniej podziękować za to, że nie wyburzyłeś budynku do ziemi. A kiedy pierwsi mnisi przybyli tu na początku lat 90. ubiegłego wieku, odbudowali klasztor nie znikąd ”- uśmiecha się Ignacy.
Podczas renowacji kościoła św. Mikołaja pod spudem odnaleziono szczątki sześciu osób oraz resztki ubrań i butów zakonnych. Według jednej wersji byli mnichami, według innej - przedstawicielami rodziny Sangushki, którzy nakazali pochować się w klasztorze, ponieważ byli jego założycielami. Mnisi pochowali ich ponownie na cmentarzu na terenie klasztoru w zbiorowej mogile.
Na honorowym miejscu w kościele znajduje się wizerunek św. Mikołaja, na którym umieszczono relikwiarz i część relikwii świętego.
„Każdy, kto nie ma możliwości udania się do miasta Bari we Włoszech, aby modlić się przy relikwiach świętego, może to zrobić tutaj. W święto tronu podnosi się szkło na ikonie i ludzie mają okazję położyć się na krzyżu - dodał hierodeakon. „Poza tym w tym krzyżu są również relikwie św. Kukszy z Odessy i św. Tichona”.
A my jedziemy dalej… Oczywiście drogi Polesia to kolejny sprawdzian wytrzymałości. Ale czy może powstrzymać ciekawskich i odważnych?
W Kamen-Kashirsky podróżnych witano w Narodowym Muzeum Wiedzy Lokalnej, które jest jednym z najbogatszych eksponatów w regionie. W szczególności mogliśmy zobaczyć fragment ołtarza z kościoła Dominikanów. A oto wyjątkowa fisharmonia, która być może stała również w kościele.
A potem pojechaliśmy do kaplicy kościoła Dominikanów. Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, były pulchne wielowiekowe dęby, które niczym strażnicy rozciągały się wokół kaplicy, podtrzymując niebo koronami.
W 1637 r. Wojewoda wołyński Adam Sangushko i jego żona Kateryna Ukhanska założyli klasztor dominikanów. Jest też informacja, że Sangushko przekazał darowiznę w 1653 roku.
Klasztor ten działał do 1832 roku, kiedy to władze carskie go zamknęły. Od tego czasu kościół był tylko parafią.
Według Mykoły Teodorowicza, w 1858 roku został zbudowany przez parafian. Chociaż dyrektor miejscowego muzeum Natalia Pas uważa, że był to kościół odbudowany, bo istniał już wtedy.
W czasach radzieckich znajdował się tu warsztat stolarski, a sama kaplica służyła jako suszarka. Dziś jest chronionym zabytkiem architektury.
Następnym punktem naszej trasy jest wieś Yarevyshche w rejonie starowiży. Ta wyjątkowa osada, rozciągająca się na około 18-20 km, była wymieniana w XIII wieku jako miasto Raju lub Raju. Został założony przez księcia Wasiłko, który podróżował z Lubomla do Kamieńca (to współczesna Białoruś).
Klasztor Sangushkiv w tej wiosce został wspomniany w 1444 roku, kiedy książę Andrij Sangushko zapewnił mu ziemię, na której można było kopać stawy, łowić ryby i urządzać jarmark.
Obecnie nazwa traktu Monastyryszcze przypomina chwalebną przeszłość, w której kilka lat temu badacze wykopali pozostałości fundamentów budynku stołecznego z ceglanych rękawic i znaleźli próbki XV-wiecznej ceramiki, monet i pierścienia z brązu. A także - krzyż, który prawdopodobnie stoi na miejscu kronikarskiej osady.
We Włodzimierzu Wołyńskim do dziś zachowały się dwa pomniki związane z rodziną Sanguszków. Są to Rotunda św. Bazylego i Katedra Wniebowzięcia.
Według legendy po zwycięstwie nad plemieniem białych Chorwatów książę Włodzimierz zatrzymał się z armią w mieście Włodzimierz. Kazał każdemu żołnierzowi przynieść po jednej cegle i wyglądało to tak, jakby kościół został zbudowany w jeden dzień. A ponieważ na chrzcie wielki książę, przyjmując prawosławie, przyjął imię Wasilij, kościół nazwano Wasyliwską. Oczywiście to po prostu piękna legenda. Jednak dodaje wyjątkowego uroku tej wyjątkowej świątyni.
„Rotunda kościoła św. Bazylego jest znana jako wyjątkowy kościół zbudowany w kształcie kwiatu z ośmioma płatkami” - powiedział Serhiy Naumuk. "Jest to dla nas interesujące, ponieważ w dokumencie znajduje się wzmianka, że w 1523 r. Patronem tego kościoła został mianowany książę Wasyl Sangushko".
Historycy sugerują, że książę, jako człowiek szlachetny, a nie biedny, mógł na własny koszt naprawić stan świątyni, która w tamtych czasach nie była w najlepszym stanie. Jest to również pierwsza pisemna wzmianka o kościele św. Bazylego. A w 1588 r. Wymieniono go jako cegłę.
W kościele tym do dziś zachowała się kapliczka - ikona Matki Boskiej Hodegetrii, pochodząca z XVI wieku. Obraz ten przetrwał pożar, który wybuchł w XIX wieku w kościele Wejścia do kościoła Matki Boskiej, który stał niedaleko kościoła św. Bazylego. Parafianie uważają ikonę za cudowną.
Sobór Wniebowzięcia NMP we Włodzimierzu Wołyńskim został zbudowany przez księcia Mścisława Izyasławowicza w 1160 roku. Został jednak zniszczony przez ataki Tatarów, wagon uległ kilku poważnym pożarom i był kilkakrotnie odbudowywany. Ostatecznie odbudowano go pod koniec XIX wieku w stylu pseudobizantyjskim.
„Katedra Wniebowzięcia NMP jest interesująca, ponieważ pochowani są tu dwaj książęta z rodziny Sangushki - Andriy Mychajłowicz i jego syn Ołeksandr” - powiedział Serhij Naumuk. - Pierwszy zmarł w 1560 roku, drugi - w 1565 roku. Ponadto znamy sześć pochówków książąt starożytnych, dwóch biskupów i wielu szlachciców.
W rzeczywistości katedra imponuje swoją wielkością.
A Katedra Narodzenia Pańskiego otrzymuje niezwykłego ducha tajemnicy dzięki lochowi, w którym być może kiedyś prawosławni wierzący ukrywali się przed wrogami i modlili się wielcy książęta.
Dodamy, że już wkrótce wspólny szlak transgraniczny „Drogami książęcej rodziny Sanguszków” będzie dostępny na stronie internetowej oraz w aplikacji mobilnej, a także zostanie wydany przewodnik turystyczny o tej samej nazwie. Zatem miłośnicy historii będą mogli przemierzać ścieżki, którymi podążali książęta Sanguszki, zarówno online, jak i na żywo.
Oksana GOLOVIJ
Zdjęcie: Alexander DURMANENKO
Źródło: "Volyn News"